Na co dzień prawie zapominam, że jestem niebinarny. Zazwyczaj wystarcza mi bycie "produktem chłopakopodobnym". Kiedy ludzie myślą, że jestem chłopakiem, przeważnie (choć nie zawsze) mi to nie przeszkadza, często cieszy. Nie do końca utożsamiam się z mężczyzną, ale dobrze moją płeć opisuje zdanie "dużo prędzej poprawię kogoś, kto powiedział, że jestem płci żeńskiej, niż kogoś, kto powiedział, że męskiej".
Jako dziecko ciągle się sprzeciwiałem, kiedy ktoś powiedział, że coś jest kobiece, to ja starałem się robić odwrotnie. Nie oznacza to jednak, że nie robiłem rzeczy, które są bardziej kojarzone z dziewczynkami. Po prostu zawsze niezbyt widziałem w sobie płeć, byłem zawsze po prostu autyszczem. Moje zachowanie było moje, a nie genderowe. Im byłem starszy, tym bardziej było widać, że coś jest na rzeczy.
Obecnie wyzbyłem się już tej dojmującej niepewności, która brała się z tego, że nie wiedziałem, wobec czego ja mam się w ogóle określać. To, że nie mam dysforii ciała, to nie jest nic dziwnego — tyle osób nie widzi płci w ubraniu, a ja nie widzę jej w swoim prawie neutralnym genderowo ciele. Najważniejszy jest jednak autyzm, bez którego w ogóle nie można o mnie dużo powiedzieć, także o mojej płci.